Jak często przy połowie miesiąca okazuje się, że środki na naszym koncie stopniały w sposób, jakiego nie przewidzieliśmy, i zmuszeni jesteśmy do tego, aby drastycznie ograniczyć wydatki na przestrzeni kolejnych dni? Czy często zdarza się, że wydajemy więcej, niż chcielibyśmy, a przyczyny takiego stanu rzeczy nie potrafimy bliżej określić? Czy to chodzi o codzienne wydatki, utrzymanie rodziny, czy też wydawanie pieniędzy na rzeczy umilające nam czas oraz które przeznaczamy na nasze hobby – istnieją możliwości ograniczenia naszych wydatków, nie rezygnując z tego wszystkiego. Dzięki pewnym metodom, można zmniejszyć ilość wydawanych pieniędzy, zaoszczędzić je i odłożyć na inne wydatki.
Pierwszą czynnością, jaką powinniśmy wykonać, na drodze do zmniejszania naszych wydatków, jest skierowanie do siebie pytania – jak często kupuje coś, co przerasta moje możliwości finansowe? Jak często, choć wiem, że mam ograniczony budżet, nie potrafię odmówić sobie tego jednego konkretnego przedmiotu. Czy często się to zdarza, a jeśli tak, to co jest powodem takiego stanu rzeczy. Nie dotyczy to tylko sytuacji, gdy wydajemy więcej niż mamy. Również gdy kupujemy coś myśląc „jakoś to będzie” lub „jakoś dam radę…muszę przecież to mieć.”, wiedząc, że starczy nam na to obecnych środków. Czy w sytuacji, gdy wiemy, iż nie przekraczamy posiadanego budżetu, ale kolejny wydatek mocno ograniczy nasze możliwości finansowe w kolejnych dniach od zakupu aż do kolejnego dnia wypłaty, czujemy satysfakcję z kolejnej zakupionej rzeczy? Czy raczej czujemy potrzebę posiadania tego, chociaż wiemy, iż po kilku dniach znudzi nam się nowy telewizor plazmowy, czy konsola do gier? To jest kluczowy moment, przy podejmowaniu decyzji o zakupie musimy wiedzieć, co czujemy wydając swoje pieniądze.
Nie jestem zwolennikiem nadmiernego oszczędzania. Odmawianie sobie wszystkich przyjemności jest pewnym rodzajem zboczenia, które pozostawia również wiele do życzenia. Tak samo jak nadmierne kupowanie, tak nadmierna oszczędność jest pewnym rodzajem skrajności, która źle wpływa na samopoczucie. Choć zdecydowanie mniej niebezpieczna w swoich skutkach, niż nadmierne wydawanie pieniędzy, nawet tych, których jeszcze nie posiadamy.
Prawda jest taka, że duża część z naszych potrzeb jest sztucznie wykreowanych przez świat mediów. Wszechobecne reklamy kuszą nas, byśmy kupowali rzeczy nam do końca nie potrzebne. Powodem może być zarówno moda i prestiż. To te dwa czynniki każą nam nabywać rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujemy. Mocno naciągane slogany sprawiają, że zaczynamy myśleć, iż dany towar naprawdę uczyni nas szczęśliwymi, dana usługa jest nam niezbędna do dalszego funkcjonowania, a jeśli chcemy naprawdę odpocząć, może się to udać tylko i wyłącznie dzięki egzotycznej wycieczce na drugi koniec świata. Pomimo, że każda osoba w tym momencie z dumą odpowie, że to na niego nie działa, to jestem przekonany, że jest to błędna ocena sytuacji. Codziennie, już od wielu lat, jesteśmy atakowani przekazami reklamowymi. To musi mieć większy lub mniejszy, ale w dalszym ciągu realny, skutek, odbijający się na naszych praktykach konsumenckich.
Pierwszym krokiem na drodze do zmniejszenia swoich wydatków, jest uświadomienie sobie, jakie zmiany w naszym dotychczasowym życiu wprowadzą nasze decyzje zakupowe, oraz jakiego one są charakteru. Dobrze jest wiedzieć, które z podejmowanych decyzji w kontekście posiadanych funduszy faktycznie są naszym świadomym wyborem, a które mają charakter nieświadomego podążania za sztucznie wykreowanymi potrzebami, wynikającą z tego modą i chęcią należenia do „prestiżowego klubu” posiadaczy nowego samochodu lub telewizora. Po drugie, które z naszych przyzwyczajeń w ogólnym rozrachunku ułatwiają nam życie, a które mają charakter szkodliwego oddziaływania, noszącego znamiona nałogu. Ponadto, warto się zastanowić, jakie działania pośrednio i bezpośrednio, w krótszym bądź dłuższym czasie, przyczyniają się do uszczuplania naszego portfela, z czego na co dzień wcale nie zdajesz sobie sprawy. Wyniki tych przemyśleń powinny każdemu człowiekowi dać indywidualną odpowiedź na to, co powinien zmienić w swoim dotychczasowym życiu i praktykach konsumenckich, aby móc oszczędzać pieniądze.
Powyżej napisałem, iż reklamy są odpowiedzialne za wykreowanie w nas tych lub innych sztucznych potrzeb. Lecz prawda jest moim zdaniem taka, że reklamy są nam ogólnie potrzebne – dzięki nim wiemy, że są nowe promocje, produkty, na które wcześniej nas stać nie było, teraz są osiągalne, etc. Nie odmawiam im praktycznej i cennej roli, jaką mogą odgrywać. Problem leży bowiem w sposobie, jak przyjmujemy te wiadomości oraz jak się do nich odnosimy. Każdy człowiek musi wiedzieć, co jest mu niezbędne, a co jest raczej szkodliwym nałogiem. Ja na swoim przykładzie mogę powiedzieć, iż do niedawna każda reklama prezentująca nowy sprzęt fotograficzny wprawiała w nieodpartą chęć zakupienia kolejnego obiektywu, większej karty pamięci lub wręcz zmiany obecnej lustrzanki na nową. Lecz po zastanowieniu się, czy to w ogóle jest mi potrzebne na tym etapie wtajemniczenia w hobby jakim jest fotografia, doszedłem do wniosku, że to tylko niepotrzebny wydatek. Być może później nie będę musiał sobie tego odmawiać, lecz to sprawa mniej lub bardziej odległej przyszłości.
Na koniec zaś wspomnę o jeszcze jednej metodzie, dzięki której jesteśmy w stanie wydawać mniej, przy jednoczesnym zachowaniu obecnego standardu życia. Chodzi mianowicie o to, ile rzeczy, które z powodzeniem można użyć wiele razy, używamy wyłącznie jednokrotnie. Oraz ile rzeczy, których nie musimy używać na okrągło, używamy nieustannie. Przykładem może być włączony komputer i telewizor przez cały dzień. Ilość prądu zużywanego w tym czasie przez miesiąc kumuluje się do całkiem pokaźnej sumy. Oprócz tego, dużo sprzętów domowych, włączonych choć nie są nam potrzebne. Zużywanie zbyt dużej ilości wody. Można wyliczyć wiele takich przedmiotów lub złych nawyków, które po zsumowaniu okazują się być przyczyną ulatujących z naszego portfela pieniędzy.
Wasze ostatnie komentarze